Z nieustającą fascynacją i zaciekawieniem obserwuję zabawy moich dzieci .
Widzę jak są twórcze , jak ciekawe świata i pomysłowe .
Mało tego , najfajniej , najwdzięczniej i najbardziej śmiesznie bawią się rzeczami prostymi .
Drogie , - tak modne dziś zabawki edukacyjne - owszem cieszą je , ale jakby krótko .
Później dumnie pysznią się na półeczkach , z których ja pieczołowicie ścieram kurz .
Od czasu do czasu wracają do pracowitych rączek moich dzieci .
Nieodłączonym towarzyszem zabaw mojej rocznej córeczki Lenki jest najzwyklejsza w świecie biała , tetrowa pieluszka .
Wypatrzy ją wszędzie , czy będzie leżała na fotelu czy też zwisała z wózeczka ( staram się by zawsze była w polu jej widzenia) .
Gdy siedzi smutna i nie bardzo wie co ze sobą począć od razu wiem czego jej brakuje .
Magicznej pieluszki .
Nie wiecie co ona nią wyprawia ! .
Przytula jak ukochanego misia , zakłada na główkę i znika , zdejmuje ją gwałtownie jakby chciała powiedzieć : a kuku - tutaj jestem .
Sen bez pieluszki przytulonej do policzka to nie sen.
Obserwuję jej cudną zabawę i myślę sobie , że każdy ma swojego dobrego duszka , choćby to była tylko tetrowa pieluszka .
I dobrze .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz