Lato minęło nie wiadomo kiedy. O słodka beztrosko !
Nadeszła jesień .
Za oknem szaro , buro , smutno - jakby ktoś ukradł słońce , a zarazem z nim całą radość .
Moje dzieciaki bardzo źle znoszą tę porę roku , a ja razem z nimi .
Trójka dzieci , w tak różnym wieku - to bardzo pracowita jesień . Dwoimy się i troimy
żeby zapełnić im czas , który spędzają właściwie w domu .
Łapiemy więc każdą okazję żeby uciec z czterech ścian i żeby nie był to zwyczajny spacer .
Dzieci są teraz takie wymagające . Każde wyjście to musi być WIELKA PRZYGODA ! ( tylko Lenka nie protestuje ).
Raz jest to wyprawa po najpiękniejszy , najbardziej kolorowy liść do lasu .
Innym razem poszukujemy złotej rybki w stawie u Babci Marysi .
Dziś odwiedziliśmy nasz miejski park .
Jesienią wygląda inaczej niż latem.
Trochę smutny , trochę opuszczony i zapuszczony . Smętnie wygląda plac zabaw.
Rozsypany przy huśtawkach żwirek , nasiąknięty wodą zamienił się w breję , która na biało brudzi buciki ,
huśtawki ubranka dzieciaków .
Ale co tam , dla Alana najważniejsze było , że stoją bramki i uparcie strzelał gole piłeczką . Celności i pomysłowości pozazdrościć mu może sam Lewandowski . ( haha)
Julia - rozsądna dziewięciolatka - zmienia się tam w rozbieganą gazelę , która na swoich długich nogach biega od obiektu do obiektu uroków kołysania i skakania .
Jako zodiakalny Bliźniak zawsze ma kłopoty z wyborem ostatecznym .
No i ostatecznym efektem jest niestety niedosyt .
A Lenka została w cieplutkim domku z tatą .
Po naszym powrocie dumnie prezentowała nowo zdobytą wiedzę - magnez przyczepia sie do lodówki !!!
Sama to odkryłam - sama !!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz